praca (z upadkiem)
-
DST
17.46km
-
Czas
00:59
-
VAVG
17.76km/h
-
Sprzęt Author Profile
-
Aktywność Jazda na rowerze
Choć uzupełniam ten wpis z mojego własnego dziennika dopiero teraz (tj. 26.09.2007), to nie zapomniałem co tego dnia się wydarzyło. Wracając z pracy po 21:15 jechałem jak zwykle z Matarni w dół ulicą Słowackiego. Zaraz po wyjeździe poślizgnąłem się trochę, ale nie wywróciłem. Nic mówię, trzeba jechać dalej. Zjechałem Słowackiego jak zwykle ze stałą prędkością, czyli ok. 42-44 km/h. W pewnym momencie zobaczyłem na chodniku przed sobą takie dziwne pobłyskiwanie. Myślę sobie: kurde gołoledź, a że działał mi tylko przedni hamulec, zahamowałem nim. Domyślacie się co dalej pewnie? W ciągu ułamka sekundy byłem już na glebie i jechałem po chodniku (właściwie po lodzie) jeszcze kilkanaście metrów. Bogu dziękować, że było to na prostej i w nic nie przypierniczyłem, bo mogło się to skończyć nie tylko na siniakach. Rowerek w każdym bądź razie nie ucierpiał. Pozostałą część drogi uważałem bardziej i powiedziałem sobie, że już w tym roku na rowerze do pracy nie pojadę.
Kategoria praca